Jak dojść do bogactwa w dziesięć lat? Przykładowy, prosty plan – nie tylko dla ambitnych

Jeśli szukasz sposobu, by zarobić 10 milionów w dwa miesiące – źle trafiłeś (lub trafiłaś). To nie będzie tekst promujący szemrany biznes, do którego musisz wejść, by stać się bogatym (ale przed tym zapłacić komuś 10 000 zł za tego kota w worku). Nie. To nie będzie promocja konkretnej firmy czy konkretnego sposobu zarabiania, a raczej uogólniony schemat tego, jak ludzie dochodzą do bogactwa. Na swoim przykładzie wyjaśnię, jak ja sam zamierzam do niego dążyć.

Jeśli już jesteś osobą, która z sukcesem prowadzi dużą firmę i zarabia niemałe pieniądze, informacje tu przedstawione będą dla Ciebie raczej oczywiste. Jeśli jednak jesteś zwykłym obywatelem, który ma dość życia w biedzie i chce raz na zawsze skończyć z przeciętnością, wychodząc ponadto – uważam, że przeczytanie tego może otworzyć Ci pierwsze, najważniejsze drzwi w dobrym kierunku.

Owe drzwi nazywają się po prostu zrozumieniem. A zrozumieć musisz jeden banalny, choć również bardzo trudny w uświadomieniu sobie fakt – że dojście do bogactwa to kawał cholernie ciężkiej roboty. Prawdopodobnie będziesz musiał/a stresować się trzy razy bardziej, niż pozostali, pracować dwa razy więcej, a także uczyć się dziesięć razy więcej. Ale spokojnie – nie przez całe życie! Omówiona tu strategia może zająć Ci 20, 10 lub 5 lat. Niektórym geniuszom mogłaby zająć tylko rok, ale nie ważne – zrób to w tempie, które Ci odpowiada. O ile naprawdę chcesz to zrobić. Bo jeśli wolisz wygodne, acz przeciętne życie – nie musisz robić nic więcej, niż to, co robisz teraz.

Strategia ta jest stosowana (w mojej opinii) przez większość ludzi sukcesu, przy czym niektórzy mają szczęście i mogą pominąć pierwszy krok lub dwa pierwsze kroki. Ja urodziłem się jako bardzo biedna osoba i na dodatek nie miałem okazji pójść na studia, więc dojście do bogactwa zajmie mi dużo więcej czasu, ale wiecie co? W końcu to zrobię. Zamierzam umrzeć jako niesamowicie, obrzydliwe wręcz bogaty człowiek. I wiecie, jakim sposobem zamierzam to osiągnąć?

Zapraszam do czytania.

Ucz się

Najważniejszy krok, czyli zdobycie wykształcenia, które umożliwi Ci łatwą, przyjemną i wysoce dochodową pracę. Na moim przykładzie- miałem iść na studia farmaceutyczne, ale wyjechałem za granicę, bo poznałem tam miłość życia. Miłość ponad wszystko, a co! Niestety muszę teraz pracować na budowie, bo nie znam języka szwedzkiego, ani nie mam wykształcenia, które umożliwiłoby mi pracę w innym sektorze.

Po 2 latach tyrania w zawodzie, którego nienawidzę, pomyślałem dnia pewnego, że moje życie to tragedia (na szczęście byłem w błędzie). Przecież ja mam dwie lewe ręce. Nie nadaję się do pracy na budowie. Zrozumiałem jednak, że jeśli chcę lepszej pracy, muszę na nią zasłużyć – ucząc się. Jeśli miałbym całe życie wracać do domu z pracy brudny i zmęczony, nic większego bym nie osiągnął. Ale jeśli przez rok czy dwa pomęczę się, ucząc języka, a potem robiąc odpowiednie kursy, które wiążą się z moimi zainteresowaniami, będę mógł później pracować lżej i dodatkowo mieć z tego większe pieniądze. To dopiero coś!

Ty też musisz zrozumieć, że jeśli masz obecnie nisko dochodową lub po prostu nieodpowiednią dla Ciebie pracę, po prostu MUSISZ ją w końcu zmienić na lepszą. Inwestuj w siebie – na początek ta inwestycja jest najlepsza. Kursy, studia, książki – cokolwiek, co pozwoli Ci zdobyć umiejętności, które przyczynią się do znalezienia lepszej pracy.

Pracuj ciężko

Gdy już będę w pracy, która naprawdę będzie sprawiać mi frajdę (czyli cokolwiek związanego z medycyną i niezwiązanego z budowlanką), postaram się zarobić jak najwięcej pieniędzy w jak najkrótszym czasie. Obecnie jakieś 50% wypłaty wydaję na życie, ale gdy pracuję po 10, a nie po 8 godzin dziennie, mam więcej pieniędzy w krótszym czasie, a więc również mogę odłożyć więcej. Dzięki temu zbieram kapitał.

W zasadzie to masz dwie opcje na swoje życie – albo dążyć do pracy, która będzie dla Ciebie odpowiednia, a dopiero potem starać się odłożyć pieniądze, albo tak jak ja- odkładać je nawet podczas pracy, która nie do końca Ci odpowiada, jednocześnie ucząc się nowych umiejętności/studiując.

Pamiętaj tylko, by dbać o dobry sen i nigdy, przenigdy nie stawiać swojego zdrowia na drugim miejscu. Zdrowie masz tylko jedno. Nie pozwól, by praca źle na nie wpływała. Pomimo robienia naprawdę wielu rzeczy każdego dnia, staram się zdrowo odżywiać i nie sięgam po używki. Dzięki temu gdy już zarobię duże pieniądze, będę mógł się nimi długo cieszyć. Jeśli nie jesteś w stanie wytrzymać większej ilości pracy lub nauki, a zatem ciężko Ci będzie zmienić pracę lub odłożyć większą ilość pieniędzy, przejdź do następnego punktu.

Żyj jak mnich

W zasadzie nieważne, czy zarabiasz dużo, czy mało – by jak najwięcej z tych pieniędzy odłożyć i móc zainwestować, musisz odmówić sobie pewnych przyjemności. Tylko na jakiś czas, spokojnie.

Wyjście na piwko ze znajomymi? Jasne, ale nie co tydzień. Jedzenie w restauracjach? Da się bez tego żyć. Chyba że jesteś w związku – wtedy nie bądź skąpy i raz na ruski rok wyjdź z drugą połówką na randkę! Albo częściej!

Papierosy? Inne używki? A po co to komu? Nowy telewizor? No błagam! Żeby widzieć polityków w lepszej jakości, albo oglądać trudne sprawy? Drogi telefon czy inne gadżety? A komu to potrzebne?

Minimalizm jest w modzie. Zawsze możesz mówić znajomym, że zostałeś minimalistą, dlatego ciągle chodzisz w podartej koszulce i dwóch różnych skarpetach, z których jedna jest damska. Ok, może bez przesady, ale na ubrania też nie warto wydawać pieniędzy.

Brzmię jak stary skąpiec? A może jak młoda osoba, która po prostu ma lepsze pomysły na wykorzystanie swoich pieniędzy, niż zakup rzeczy materialnych?

Nie ważne, jak fajne są i jak bardzo myślisz, że Ci się przydadzą – im mniej ich kupisz, tym szybciej możesz dojść do bogactwa, jeśli oczywiście zastosujesz się do ostatniego punktu.

Najgorszą inwestycją jest samochód- chyba że naprawdę w Twojej okolicy autobus jeździ raz na trzy dni, a kierowca jest pijany albo zasypia za kierownicą. W przypadku życia w mieście- samochód uważam za totalnie amatorski wydatek dla ludzi, którzy stawiają krótkofalowy komfort lub poczucie prestiżu, jakie daje auto, ponad długofalowe korzyści.

Przemęcz się kilka lat, żyjąc trochę jak mnich. To nie tylko ekologiczne, ale i zdrowe, bo im mniej masz rzeczy, tym mniej bodźców atakuje Twój mózg, a więc masz mniej stresu! A tak przy okazji, zdrowe jedzenie też jest tanie. Kasze, rośliny strączkowe, mrożone warzywa, owoce, nasiona, ryż- powinny być podstawą diety.

Inwestuj

I ostatni punkt. Coś, co będzie kwintesencją Twojego życia. Złotym Graalem. Biletem do ponadprzeciętnych dochodów. Są to oczywiście inwestycje.

Możesz inwestować w naprawdę wiele rzeczy. Najprostszą formą inwestycji są fundusze akcyjne. Są obarczone dość dużym ryzykiem, ale jest jeden mały wyjątek. Uważam, że fundusze skupiające się na odnawialnych źródłach energii praktycznie nie mają szans, by tracić na wartości. Oczywiście ryzyko zawsze istnieje, ale biorąc pod uwagę kolosalny boom na ekologiczną energię oraz to, że wiele firm produkujących panele solarne odnotowało w ciągu roku wzrost cen akcji na poziomie 40-70%, uważam, że to strzał w dziesiątkę. Miej na uwadze, że fundusze, które skupiają wiele różnych firm i są zarządzane przez profesjonalistów, są dużo bezpieczniejsze, niż kupowanie pojedynczych akcji, ale jednak również przynoszą trochę mniejsze zyski.

Drugą możliwą inwestycją są nieruchomości. Możesz je wynajmować lub remontować i sprzedawać drożej. W istocie niesamowicie wiele osób dorobiło się tak fortuny.

Trzecia opcja, czyli własna firma – jeśli masz głowę do prowadzenia biznesu, czemu nie? Ja nie mam, więc przejdźmy dalej.

Kolejna opcja – złoto. Ryzykownie, acz z klasą. Cena złota w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosła z około 5000 PLN za uncję do około 7000 PLN. Nieźle, ale wcześniej złoto miało też spadki.

Następna opcja – sprzedaż produktów. Nie ważne jakich. Możesz kupować coś taniej i sprzedawać nieco drożej. Tylko na litość boską, odprowadzaj podatki! I naucz się o tym, jak sprzedawać, zanim w cokolwiek zainwestujesz.

I na koniec moja ulubiona opcja, czyli akcje. Dużo trudniej się na nich dorobić niż na funduszach akcyjnych, ale też dają niesamowity potencjał do szybkiego zarobku. Mam na myśli wręcz kolosalne sumy, jeśli oczywiście zainwestujesz sporo. Ryzyko jest duże, ale gdy poświęcisz rok na analizę rynku i bardzo skrupulatnie nauczysz się zasad działania giełdy, masz trochę szans na sukces. Moim zdaniem akcje są świetne, bo niektóre firmy osiągają ponad stukrotne wzrosty w ciągu pięciu lat! Zainwestowanie 100 PLN w taką firmę dałoby Ci 10 000 zł w portfolio. Obłęd, nie?

Haczyk jest w tym, że naprawdę musisz się znać na rynku, by właściwie wytypować przyszłego zwycięzcę w danym sektorze, ale mogę się pochwalić, że mi się to udało, choć nadal uważam siebie za amatora. Cena akcji związanych z produkcją paneli słonecznych podskoczyła mi dziś o kolosalne 25%. 1/4 w jeden dzień. Niektóre firmy nie osiągają takiego wzrostu w rok. Szaleństwo. To tym bardziej napędza mój entuzjazm skierowany na giełdę i firmy zajmujące się odnawialną energią, która przecież stanowi przyszłość tego świata.

Załóżmy nawet, że udaje Ci się wybrać pięć „firm-pewniaków”, takich jak np. Netflix, Microsoft, Tesla (która swoją drogą w 3 miesiące osiągnęła wzrost o 100%! Kolejne szaleństwo!), Alphabet (Google) i NextEera Energy, a firmy te utrzymują średni roczny wzrost na poziomie 40%. Po zainwestowaniu w ich akcje 100 000 PLN i odczekaniu 10 lat, w Twoim portfolio znalazłoby się… ponad 2,8 miliona PLN!

Oczywiście pod warunkiem, że nie spanikujesz, gdy ceny akcji zaczną Ci spadać i ich nie sprzedasz albo nie zeżre Cię chciwość i nie sprzedasz wszystkiego, mając „tylko” milion. Stalowy żołądek jest wymagany. Inwestując, pamiętaj, że ceny akcji będą jednego dnia kosmicznie spadać, a innego osiągać kosmiczne wzrosty, ale jeśli chcesz naprawdę wysokich zarobków, trzymaj je latami, ewentualnie sprzedając po trochu i inwestując połowę zysku ze sprzedaży ponownie.

W każdym razie – jak widzisz, możliwości masz multum. W zasadzie każda poszczególna akcja to inna możliwość. Nie tylko daje Ci szansę na zarobek, ale przede wszystkim posiadania kawałka jakiejś firmy, niczym kawałka tortu. Jeśli ta firma przy okazji robi coś dobrego dla świata, na przykład zieloną energię, to korzyść jest podwójna.

Osobom, które posiadają na koncie kilka cyfr, wiedza zawarta w tym tekście wydać się może dziecinnie prosta, bo już dawno wdrożyli te lub podobne kroki w życie i dziś po prostu mogą mieć posiadłości, samochody i wszystko to, o czym inny tylko marzą.

Jeśli jednak jesteś (podobnie do mnie) kompletnym nowicjuszem w drodze do sukcesu, wierzę, że ten tekst może otworzyć Ci oczy na ogromne możliwości. Samo posiadanie takiego planu czyni mnie szczęściarzem, bo mało kto w ogóle wie, że droga do wolności finansowej może być tak… łatwa. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce rozwinięcie tych czterech punktów będzie wymagało ode mnie mnóstwa wyrzeczeń, dużych pokładów samokontroli i wielu godzin pracy. Uważam jednak, że na pewno warto.

Każdy z nas sam wybiera życie, które będzie wiódł. Nasz los jest sumą wcześniej podjętych decyzji, pracy, nawyków i wiedzy, którą posiadamy. Życzę Ci więc, by Twoje życiowe wybory i inwestycje były jak najlepsze, abyś z pomocą tego trywialnego, acz dającego do myślenia planu mógł lub mogla cieszyć się gigantyczną sumą pieniędzy na koncie!