W co inwestować w czasie wysokiej inflacji?

Inflacja rośnie, a my możemy tylko patrzeć z przerażeniem, jak ubywa nam pieniędzy w portfelu. Z tygodnia na tydzień za zakupy płacimy coraz więcej i nic nie wskazuje na to, aby ta sytuacja maiła się szybko skończyć. Nie ma sensu omawianie działań rządu, takiego czy innego, bo jakie by nie były, zapłaci za nie z własnej kieszeni zwykły Kowalski. Dlatego pora przejrzeć antyinflacyjne sposoby zabezpieczenia naszych oszczędności i uciekać z pieniędzmi z konta, gdzie tylko się da.

Obligacje indeksowane inflacją

Pozornie wydawałoby się, że to ideał. Inwestując w obligacje tego typu, nie tylko zyskujemy określone z góry odsetki, ale też kwotą, wyliczoną na podstawie obliczonej inflacji. Tylko to pozory, bo po pierwsze w pierwszym roku od zakupu odsetki są stałe, a w drugim inflacja wyliczana jest z roku ja poprzedzającego. To trochę jak gra: jeśli inflacja utrzyma się na stałym, stabilnym poziomie, powinno nam się udać ją wyprzedzić. Zdecydowanie gorzej, jeśli szybko urośnie. Wtedy niestety jej nie przegonimy.

Złoto. Ideał w długiej perspektywie

Obligacje emituje skarb państwa i to doskonała inwestycja dla tych, którzy mają zaufanie do systemu i rządu. Są jednak i tacy, którzy w państwo jako takie wierzą nieco mniej. Dla nich idealnym zabezpieczeniem pieniędzy będzie ulokowanie ich w złocie fizycznym: w sztabkach lub monetach bulionowych. Złota, w przeciwieństwie do pieniędzy, nie da się dodrukować i wypuścić na rynek. Nie zawsze jest to zyskowna inwestycja, bo złoto miewa lepsze i gorsze okresy. Generalnie jest tańsze, gdy na świecie panuje spokój, a jego cena rośnie, gdy rośnie niepokój społeczny, a sytuacja staje się napięta. Co zrozumiałe, w tej chwili nie mamy do czynienia z najlepszym momentem na inwestycję. Z drugiej strony, jedno jest pewne: w długim okresie złoto nie traci na wartości. Zależy więc na jak długo, chcesz zamrozić swoje pieniądze.

Nieruchomości

To ulubiona inwestycja Polaków. Przez lata inwestowanie w nieruchomości obrosło w określone mity: czysty zarobek na wynajmach, dochód pasywny z najmu i wzrost cen mieszkań. Nie wszystkie z tych „prawd” są faktycznie realne do zrealizowania: na najmie można zarabiać, ale wymaga to pracy i obsługi najemców, nieruchomości drożeją, ale czy ta bańka w końcu nie pęknie, dochód pasywny można osiągnąć, ale pod warunkiem, że mieszkań mamy przynajmniej kilka. Nadal jednak to bezpieczna i dobra inwestycja, tylko ma wysoki próg wejścia i wymaga czasu, aby bezpiecznie wycofać środki.

Dolar, euro, frank, korona norweska…

Nic dziwnego, że Polacy lubią inwestować w waluty obce. Dzisiejsza inflacja nie jest w naszym kraju pierwsza, pamiętamy jeszcze denominacje i czasy, w których tylko za dolary można było kupić niedostępne dla przeciętnego Kowalskiego towary. Na pewno warto część oszczędności zainwestować w waluty, szczególnie te, najbardziej znane. Dolar odpowiada za 50% transakcji wykonywanych na świecie, w euro rozlicza się 20% z nich, a więc to waluty uniwersalne. Frank szwajcarski to z kolei waluta stabilnego i neutralnego kraju. Korona norweska ma stałą tendencję wzrostową i przy zasobach ropy, jakimi dysponuje ten kraj, nie grozi jej spadek.

Inwestycje alternatywne

Sztuka, wino, zabytkowe auta czy antyki jako takie, numizmaty… Lista inwestycji alternatywnych jest praktycznie nieskończona. Ważne, że na asortymencie, mówiąc kolokwialnie, trzeba się po prostu znać. W innym przypadku bardzo łatwo wpaść w ręce naciągaczy, którzy żerują na naszej chęci zysku. Z drugiej strony zakupy pozwolą nam na rozwój zainteresowań i hobby. Tylko ważne, by pasja kolekcjonerska nas nie pochłonęła, bo wówczas nie przestaniemy kupować i nie będziemy chcieli niczego się pozbyć.